Wyobraź sobie, że wziąłeś Tate no Yuusha, dorzuciłeś trochę Eminence in Shadow, potrząsnąłeś tym jak energetykiem z Biedry i powiedziałeś: „chuj, teraz ja jestem cieniem, ale OP-cieniem.”
To historia typa, który całe liceum czekał, aż potrąci go TIR i przeniesie do świata z systemem expa i haremem elfek. Cichy, blady, nie rozmawia z ludźmi — ale zna na pamięć 73 openingi i potrafi z pamięci opisać drzewko umiejętności z dowolnego RPG-a.
No i w końcu BUM, marzenie się spełnia — dostaje swoje isekai.
Tylko że zamiast być kolejnym randomem z mieczem, jest zabójcą, którego status wygląda jak screen z cheata.
Każda scena to czyste power fantasy: on mówi jedno zdanie i bossowie dosłownie się rozpadają, a cały świat zastanawia się, czemu gość z depresją z gimnazjum właśnie zrobił speedrun do poziomu boga.
To nie anime o bohaterstwie. To studium mentalności typa, który całe życie był tłem, a teraz ma główną rolę — i absolutnie odkleja się z radości.
Wyobraź sobie, że wziąłeś Tate no Yuusha, dorzuciłeś trochę Eminence in Shadow, potrząsnąłeś tym jak energetykiem z Biedry i powiedziałeś: „chuj, teraz ja jestem cieniem, ale OP-cieniem.”
To historia typa, który całe liceum czekał, aż potrąci go TIR i przeniesie do świata z systemem expa i haremem elfek. Cichy, blady, nie rozmawia z ludźmi — ale zna na pamięć 73 openingi i potrafi z pamięci opisać drzewko umiejętności z dowolnego RPG-a. No i w końcu BUM, marzenie się spełnia — dostaje swoje isekai. Tylko że zamiast być kolejnym randomem z mieczem, jest zabójcą, którego status wygląda jak screen z cheata.
Każda scena to czyste power fantasy: on mówi jedno zdanie i bossowie dosłownie się rozpadają, a cały świat zastanawia się, czemu gość z depresją z gimnazjum właśnie zrobił speedrun do poziomu boga. To nie anime o bohaterstwie. To studium mentalności typa, który całe życie był tłem, a teraz ma główną rolę — i absolutnie odkleja się z radości.