

!OSTRZEGAM SPOILER!
Po przeczytaniu całej mangi.
Myślę że trochę moje zdanie się zmieniło, w porównaniu do tego co jest w serialu to cała ta obtoczka która mi przypominała dzieło Orwella zanikła prawie w pełni. Rząd Japoni ukazany w utworze, po tym co widzimy w serialu, przedstawiony jest jako bardzo luźno podchodzący do tematu zmiany przydzielonego partnera. Osobiście co mnie strasznie zawiodło to jest główny bohater, który po prostu zachowuje się jak dziecko we mgle, a następnie robi z siebie totalną ofiarę losu. Uważam że całą tą powieść na barkach niosła zdecydowanie Ririna-san, i po przeczytaniu jej zakończenia, patrząc na historię z jej perspektywy, jestem zadowolony. Ale główny bohater do kitu... polecam patrzeć na to oczami Ririny albo Misaki!
Założenie samo tego anime jest bardzo ciekawe, sam pomysł dystopii w której ludzie są zmuszani do wybranego algorytmicznie partnera, w celu powiększenia dzietności państwa brzmi jak fascynujący pomysł na historię... realizacja sama pomysłu jest moim zdaniem praktycznie perfekcyjna, czego zabrakło? Zabrakło logicznie zgodnego zakończenia, sama decyzja na potoczenie takiej histori no jednak polega na tym że nie łamie się jej postanowień albo trzyma się logiki. Jeśli autor chciał zapieczętować poprawnie to dzieło jako przykład państwa totalitarnego ala Rok 1984 Orwella, powinien zakończyć to smutnym rozstaniem z Takasaki, jeśli chciał to pokazać jako dowód prawdziwej miłości, nie złomnej nawet przez państwo przeciwne takowej, powinni pójść z planem. Manga ma 2 zakończenia... co kto lubi :/