

Jak widać sam sanda po całunku z niko, miał problem żeby się od strząsnąć (że jaki mikołaj pocałował dziecko), ale jednak sam główny protagonista postanawia osobiście dać całusa niko, ale ich randka zostaje przerwana przez sam strzał (z powodowany przez namatame, która postrzeliła rękę saburou, próbujący sie z nią na spokojnie dogadać, ale widać jest na marne), ale cały biało się zjawia sanda (formie czarnego mikołaja i dochodzi też ostatecznie do konfrontacji z fumi, ratując też tyłek yagiudy.
Który też został zraniony przez nią, przy okazji nasza małoletnia zabójczyni dorosłych wezwała swoje posiłki, żeby ją wsparli przy walce z głównym protagonistą, sam pojedynek jak widać, nie zakończył się samym rozlewem krwi z obu stron, lecz sam sanda postanowił przytulać swoich przeciwników do nieprzytomności, jedynie przytomna została namatame, która przeciwieństwie do protaga chce walczyć na śmierć i życie.
Idealnie na sam grudzień i mikołajki ten odcinek, poznając ponownie wydarzeń przeszłości saburou, próbując desperacko zakryć swoje zawstydzenie, ale ostatecznie zostaje on odebrany za dziwaka itp. (podczas momentu z tą dziewczyną, która wyznać swoje miłosne uczucia do yagiudy), dowiaduje też się o nim że się boi zbliżać do ludzi (ale jak widać sama relacja sandą i ayamą, trochę zmieniło jego podejście), dalsza część odcinka skupia się na samym wątku ceremonii piękna, której nasz protagonista będzie musiał się skonfrontować z fumi, która go planuje zabić + jednocześnie wpędzając ten czas z niko (dostając też ich scenę pocałunku)